Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pjoz z miasteczka Pszczółki. Mam przejechane 3884.00 kilometrów w tym 2018.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.31 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pjoz.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:70.00 km (w terenie 40.00 km; 57.14%)
Czas w ruchu:06:50
Średnia prędkość:10.24 km/h
Maksymalna prędkość:45.00 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:70.00 km i 6h 50m
Więcej statystyk
  • DST 70.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 06:50
  • VAVG 10.24km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Magnum Destiny
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaszubska Włóczęga - Leśniczówka Paraszynek Boże Pole Małe 2011

Sobota, 14 maja 2011 · dodano: 02.09.2011 | Komentarze 0

Spotkanie przy leśniczówce Paraszynek Boże Pole Małe. Późno, start ok. 12-tej w południe, ciepło i duszno się zrobiło. Dodatkowymi trudnościami są punkty mylne i stowarzyszone (za jedne jest kara punktowa za drugie połowa punktów). Z Jarkiem znajomym kolegi z pracy i jego paczką Zbyszkiem i Adamem postanawiamy ruszyć razem. Po obmyśleniu trasy zaliczyć chcemy szczyt pobliski Jelenia Góra z wieżą widokową. Nierozgrzane nogi do jazdy odmawiały posłuszeństwa wielu wprawionym kolarzom. Mi na dodatek przerzutka niewyregulowana zbyt dobrze żółwia nie chciała wrzucić przed ciężkim podjazdem, a inni skutecznie blokowali szybsze rozpędzenie rowera, więc musiałem zejść śrubami kręcić. Na domiar wszelkich trudności to jeszcze przyszło po leśnym stromym podejściu po piachu się czołgać z rowerem. W końcu wieża zdobyta, ale jak się później okazało trafiliśmy punkt stowarzyszony, właściwy był gdzieś obok. Dalsza jazda wymagała zwolnienia tępa, przynajmniej Jarka, zmuszony był oddech odzyskać.
Ten rajd był moim drugim w życiu więc nawigacji się dopiero uczyłem, a musiałem liczyć na siebie bo koledzy jeszcze bardziej się gubili. W efekcie straciliśmny sporo czasu na błądzenie i szukanie kolejnych punktów, a do tych najfajnieszych widokowo wielu niedotarliśmy wogóle np. Grota Mirachowska ze stop czasem na zwiedzanie, Mirachowo Dwór, Szczelina Lechicka - szkoda wielka.
Fajne okazały się na poligonie wojskowym Zęby Smoka - chyba zasieki przeciwczołgowe.
W jednym z miejsc okazało się że brak jest mostku który na mapie był i przez rzeczkę Łebę płytszym dnem przeprawialiśmy się na drugą stronę wpław. Kawałek dalej była zapora i mostek w remoncie po jesiennych ostatnich zniszczeniach. To przejście zaliczyliśmy w drodze powrotnej.
Z kolegą Jarkiem i jego druhem musieliśmy się pożegnać, postanowili swoim tempem jechać, my ze Zbyszkiem i Adamem ciągniemy dalej. Koło ruin PKP Zakrzewo jeden z rajdowców pochwalił się rozerwaną oponą i dętką. Wypchany bandażami od środka jechał dalej. Szukamy dalej ruin wsi Borek. Spotykamy koleżankę, która nas nieco naprowadza, jak się okazało były tam 3 punkty, prócz właściwego, stowarzyszony i mylny. Udało się namierzyć właściwy. No to wracamy, czas się kończy, może uda się jeszcze po drodze coś zahaczyć. Przy powrocie spotykamy Jarka z kolegą, jadą do punktu z którego wracamy. Podpowiadamy im co nieco. Rwiemy ile się da do bazy. Piachy po jakichś byłych terenach lotniska wojskowego nas męczą nieźle. DOcieramy do leśnej drogi i przyspieszamy, jest z górki, rozpędzamy się 35-40km/h. Trzeba być czujnym korzeni jest gdzie niegdzie wiele i ostrem kamloty. Po drodze wypatrzyłem jeszcze jeden punkt na pobliskim drzewie (całkiem przypadkowo), nawróciłem kolegów co już z przodu byli. Napieramy dalej. Sporo szutrówki po drodze, ale ciśniemy. na końcu 5km jakieś do bazy, mamy 2 warianty do wyboru, jedziemy dłuższą trasą (propozycja Zbyszka) do asfaltu i przyspieszamy. Inny wariant, który ja wybrałem krótszy lecz sporo piachu. Siłą rzeczy gnamy razem, psiocząc na jakość wybranej trasy. Nogi się palą, czasu może zabraknąć. Poginam, kumple za mną znikają za zakrętem, po drodze piechurów mijam powracających. Dotarłem kilka minut przed czasem, za chwilę pojawił się ogonek.
Przejechaliśmy 70km zdobytych połowa PK. Słabo, zważywszy że przy dobrej nawigacji cała trasa miała mieć 70km ze wszystkimi 16-toma punktami.
Za jakiś czas pojawił się Jarek i okazało się, że też oponę popruł na tym kamienistym zjeździe co z Adamem gnaliśmy.
Ogólnie rajd świetnie zaplanowany przez Akademicki Klub GDAKK i to za 10zł. Dodatkowo w cenie kiełbasa z ognicha, kawa, herbata, nagrody rzeczowe losowane. WIELKA POCHWAŁA dla organizatorów.
Rajd dał mi wiele do myślenia co poprawić w swojej nawigacji. Do mistrzów daleko jeszcze.
Fragment trasy :