Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pjoz z miasteczka Pszczółki. Mam przejechane 3884.00 kilometrów w tym 2018.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.31 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pjoz.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:185.00 km (w terenie 100.00 km; 54.05%)
Czas w ruchu:12:10
Średnia prędkość:15.21 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:185.00 km i 12h 10m
Więcej statystyk
  • DST 185.00km
  • Teren 100.00km
  • Czas 12:10
  • VAVG 15.21km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Magnum Destiny
  • Aktywność Jazda na rowerze

Harpagan 43 Czarna Woda 2012

Sobota, 21 kwietnia 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 0

W piątek pod wieczór po obiadku rodzinnym pakowanko i wyjazd do bazy - Szkoła w Czarnej Wodzie. Dzień wcześniej popsuł się licznik rowerowy, mimo napraw postanowiłem, że w Tczewie przed zamknięciem sklepu kupię jednak nowy licznik markową Sigmę. Dojazd do bazy spokojnie coby mandatów nie zaliczyć. Obok szkoły parking, a tam koledzy - Zbyszek z pracy i kilku znajomych z poprzednich edycji, dojechał też Wojtek P. z plecakiem ze stacji PKP. Po montażu licznika i rozładunku gratów, poszedłem do bazy zarejestrować się i pobrać chipa.
Na sali sportowej (noclegownia) znajomy smrodek dużej ilości ludzi i maści BenGaj. Trudno znaleźć miejsce na rozłożenie karimaty. Noc minęła w echu chrapiących i wiercących się zawodników. Pobudka ok. godz.5-tej. Niestety od godz. 3-ciej ciągle padał deszcz z drobnymi przerwami. Szybkie śniadanko ze słoiczka i przygotowanie do startu. Śmiech na sali jak sobie przygotowywałem napój izotoniczny - tłukłem cytrynami po podłodze, żeby wydobyć z nich sok i wlać go do wody z Biedronki. Kiełbasa i batony na drogę, w plecaku 2L wody+ bidon 0,7 kask na głowie i szybko po rower.
Na boisku rozdanie map 6:30. Część od razu startuje, część analizuje mapy - ja też. Ciągle kapie, nie można nic markerem zaznaczyć na mapie bo się rozmywa, mapa zaczyna nasiąkać więc lepiej ją schować do folii i nie wyciągać. Postanawiam jeździć w pojedynkę i potrenować swoją słabą ciągle nawigację. W planie miałem jechać na PK4 w pobliżu bazy ale jak wskoczyłem na asfalt to postanowiłem zrobić rozgrzewkę ciągnąc aż do odległego PK 18 - wieża widokowa Fojutowo. Dość dziwny pomysł, chociaż punkt nawigacyjnie bardzo prosty to kilka PK pominiętych, które przecież trzeba było zaliczyć. Następny PK6 Leśn. Zwierzyniec - parking leśny po 47min., cienko. Kolejny PK 10 Jez.Okrągłe PN strona, niestety przez błąd nawigacyjny wyjechałem za daleko i trzeba było wrócić do głównej leśnej drogi - odmierzanie od leśniczówki Wypalanki. Po 1h15m udało się, po drodze bateria w telefonie wysiadła przy krótkiej rozmowie z żoną, ale w końcu przestało padać i wyszło słoneczko. Ciuchy schną. Następny odległy PK20 Piaseczno parking leśny dojazd asfaltem do Łążek i dość łatwo polną i leśnymi dróżkami na punkt po 1h15m, choć przecinką od tyłu zamiast tą wcześniejszą. Tutaj zostaję poratowany wodą, której 1L dolewam do camela. No cóż z takim tępem nawigacyjnym, choć w nogach siły są to na kokosy nie ma co liczyć. Dalej PK16 asfaltem przez Śliwiczki i Śliwice - Golgota skraj lasu. Tutaj bez problemów do punktu. Dalej do PK8 Pieczyska skrzyżowanie przecinek. Dojazd prze Linówek i okolicą Zdrójna gdzie znajomi mają działkę rekreacyjną. Po ok.55min. punkt zdobyty. Dalej na Kasparus i do PK14 Nowy Dwór skraj lasu. Dojechałem dość szybko w pobliże punktu lądując przy mokradłach i punktu nie zobaczyłem, a była kjak się okazało 100m ode mnie za obrośniętą górką, atakując na azymut od mokradeł powinienem go prosto znaleźć, ale jakieś zasieki odwiodły mnie od tych planów i poszukiwałem właściwego dojazdu przez jeszcze jakieś pół godziny - co za porażka. Spotkałem Zbyszka ze znajomymi. Dalszy plan PK15 przez Osieczną - Sztuczno skrzyżowanie dróg. Tutaj już przemęczenie dało się we znaki, pojechałem w kierunku przeciwnym niż planowałem, jak to się stało do tej pory nie rozumiem. Dołożyłem przez to chyba 10km kiedy się zorintowałem gdzie jestem. W końcu w Osiecznej zrobiłem dłuższy popas przy sklepie, pożarte dwa ciacha francuskie, wypite 0,5l pepsi, kupione dodatkowe snikersy, dolane 1,5l wody. Siły wróciły. Zregenerowany jadę dalej. PK15 wkrótce zdobyty, dalej plan na PK9. Po drodze łączę się w grupę z Krzyśkiem K. i Tomkiem z Grupy Rowerowej Trójmiasto. Zauważamy przecinkę, którą dolinami i górkami leśnymi dojeżdżamy do celu. Tomek dopompowuje kółko w wolnych chwilach, kolejna dętka jak się okazało puszczała powietrze od ukrytego w oponie kolca jeżyny. Plan dalszy - dojazd do asfaltu, Krzysiek wkrótce widząc, że czasu mało postanawia wracać do bazy. Nam z Tomkiem jakoś mało jeszcze, chcemy ryzykować ostatnie siły na zdobycie PK17, mimo konsekwencji kary punktowej za spóźnienie. Na asfalcie droga 22, doginamy ile wlezie, za 20min. zamkną punkt kontrolny. Ta andrenalinka - zdążymy czy nie. Znajdujemy drogę dojazdową do Jeziora Niedackiego nad którym jest PK. Szybką jazdą terenową dojeżdżamy i nic nie ma. Zamknęli czy co, gdzie jechać w lewo czy prawo. W prawo szlaban, więc w lewo i zjazdem w dół do samego jeziora. Wielkie oczy na punkcie bo za 2min. zamykają a tu jeszcze ktoś przyjechał! Szybkie odbicie kart i terenem pod górkę do asfaltu prowadzącego do Czarnej Wody. Połykam Snikersa bo wiem co nas czeka za rżnięcie, duszę się bo nie nadążam jednocześnie połykać i oddychać jadąc po piachu w dodatku. Zostało tylko 25min, a mimo, że dojazd asfaltem został to daleko jakoś. Wrzucamy ostre tempo na jakie nas tylko stać. Jadę z przodu, bo wiem że Tomek z tym kapciowatym kołem raczej ciągnąć nas nie będzie. Więc taktyka taka, że on mi siedzi na kole. Jedziemy non-stop 30-35km/h więcej nie mogę cisnąć tymi resztkami sił. Jeszcze pod wiatr. Zdaję sobie sprawę, że będzie spóźnienie, ale walczymy o każdą minutę. Mijamy po drodze innych spóźnialskich. Dojeżdżamy do bazy z 10min. spóźnieniem.

Dojazd do mety Harpagan 43 © pjoz


Na mecie kibicuje nam Krzysiek. Padamy na trawkę, Tomek aż dusi się od tego przyspieszonego oddechu pokaszlując jak po kiepskich fajkach. Wykończeni, ale nie żałujemy zdobycia PK17 mimo, że w ogólnym bilansie straciliśmy 5 punktów.
Umawiamy się na jedzenie w stołówce i idziemy przebrać.
Ogólnie start niezbyt udany w tych zawodach w stosunku do włożonej pracy, no ale kolejne doświadczenia nabyte.