Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pjoz z miasteczka Pszczółki. Mam przejechane 3884.00 kilometrów w tym 2018.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.31 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pjoz.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2013

Dystans całkowity:170.00 km (w terenie 120.00 km; 70.59%)
Czas w ruchu:10:40
Średnia prędkość:15.94 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:175 (94 %)
Maks. tętno średnie:145 (78 %)
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:85.00 km i 5h 20m
Więcej statystyk
  • DST 50.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 18.75km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 175 ( 94%)
  • HRavg 145 ( 78%)
  • Sprzęt Magnum Destiny
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lipowy Most - po Puszczy Knyszyńskiej

Czwartek, 26 września 2013 · dodano: 03.10.2013 | Komentarze 0

Rekreacja po Puszczy Knyszyńskiej w czasie wolnym między szkoleniami w Lipowym Moście.

Widok na hotel Golf Park Lipowy Most © pjoz

Mapę z lat 80-tych dzierżył z radością w dłoni © pjoz

Serwis przed wyjazdem do puszczy © pjoz


A tu ten co gonić się chciał z rowerem po puszczy - wymiękł po 1km.
Pies co lubi biegać za rowerem i nie wie kiedy skończyć © pjoz


Oczywiście, jak to już w tych okolicach od m-ca bywa, musiał po drodze deszcz mnie napotkać dość ulewny, więc część drogi na mokro jechałem.
Po drodze napotkane stadko saren i dorodny jeleń, kicający zajączek.
Wrażenie robią krajobrazy rzeczki Słoji i mostki na niej - jeden nawet z porożem jelenia rzeźbionym w drewnie. Szkoda, że fotki nie zrobiłem.

Przebieg jazdy z tracków poniżej. (Kliknij w ikonkę Motoactv)

Część 1 trasy:

Część 2 trasy:


Po wszystkim, mycie roweru z węża trawnikowego i kolacyjka.


Kategoria Trening


  • DST 120.00km
  • Teren 80.00km
  • Czas 08:00
  • VAVG 15.00km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Magnum Destiny
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mistrzostwa Polski w Rowerach terenowych o Puchar Przezesa PGNiG

Piątek, 20 września 2013 · dodano: 03.10.2013 | Komentarze 0

W tym roku, w nieco innym składzie, zaplanowaliśmy udział w Mistrzostwach Polski w Rowerach Terenowych o Puchar Prezesa PGNiG. Po zajętym 10-tym miejscu w zeszłym roku przyszła pora na dogrywkę i próbę przełamania potęgi zawodników PGNiG i Polskiej Spółki Gazowniczej. Jako team 3 osobowy: Kazimierz, Ignacy i ja, próbujemy swoich sił. Trochę przerażenie w grupie widzę na myśl o ok.70km jednego dnia, 40km drugiego i w tym wyścig w sprincie.

Team firmowy Gaz-System © pjoz

Mało tego, wszędzie pogoda a u nas nie przestawał padać deszcz i zapowiadały się 2 dni jazdy w błocie. Byliśmy na deszcz przygotowani, choć morale spadały. Przy rannym przeglądzie sprzętu okazuje się, że w moim tylnym kole są 3 dziury!
Uszczelnianie opony UST po wymianie dziurawej © pjoz

Dobrze, że teraz, a nie na wyścigu. Na szczęście miałem zapas bezdętkowej opony, którą jeszcze trzeba było szybko wymienić i jedziemy na trasę. Tempo średnio-szybkie, tylko na początku 25km/h, ale po 5km jazdy spada do 15tu po sekcjach kałuż w lasach.
W Puszczy Augustowskiej © pjoz

Jadę sobie © pjoz


Dzień mija na zwiedzaniu okolicy i kontakcie z przyrodą w Dolinie Rospudy.
Święte miejsce, początkowo miejsce kultu Jaćwingów © pjoz

Dzień drugi - to po śniadaniu zawody w sprincie, po terenach głównie leśnych, a po obiedzie dodatkowe 40km rekreacyjnie.
Team firmowy Gaz-System z rowerami przed jazdą © pjoz

Odległość do ścigania śmieszna, bo tylko 4,5km, ale to oznacza jazdę na poziomie beztlenowym przez cały wyścig, czyli pełna moc od początku do końca, bez odpoczywania i wielkich strategii. Startujemy w dwóch grupach wiekowych: do i powyżej 40 lat. My z Ignacym startujemy w "młodzikach", a Kazimierz w "starszej młodzieży", ale z równie silną czołówką zawodników. Grupy są ok. 25 osobowe. Zaczynają młodsi, a po 2 min. następna grupa, oraz po kolejnych 2 min. Panie w osobnej rywalizacji.
Po sygnale noga ześlizguje mi się i wczepiam się w zatrzaski pedałów butem po drugiej lub trzeciej próbie. Po kilku szybkich machnięciach korbą ustawiam się jako 4-ty, a na 3-ciej pozycji znany mi kolega z zeszłorocznego wyścigu. Strategia prosta. Trzeba właściwie tylko jego "wciągnąć" i nie dać się reszcie dogonić, a tych dwóch z przodu można próbować przegonić w końcówce - jak oczywiście zbyt daleko nie odejdą. Przyklejam się przeciwnikowi do tylnego koła, próbując okazji na wyprzedzenie albo wymęczenie go. Po jakimś kilometrze po strasznie zrytym dziurami wypełnionymi wodą szutrze, zaraz za prostym odcinkiem wyrastają dwie wielkie na całą szerokość drogi kałuże. Tu jest okazja! - trzeba się rozdzielić, nikt nie zaryzykuje środkiem. Ja prawą stroną - bo bliżej, on lewą. Andrenalina w zenicie. Musiał być już wyczerpany, bo za drugą kałużą już nie podjął walki. Po odejściu na bezpieczną odległość wiedziałem, że muszę lekko zwolnić po tym odejściu, aby nie wypalić się zbyt wcześnie i nie stracić dorobku. Odpoczynek był tylko na szybkim zjeździe, gdzie i tak trzeba było nieco zwolnić, bo na szutrowym zakręcie można było wylecieć do sąsiedniego gospodarstwa przez płot. Jak to zwykle bywa, zaraz wyrasta dłuższy podjazd na górkę. To nie Bieszczady, tą górkę podjeżdżam na wysokiej kadencji. Puls cały czas od startu ok. 175bpm. Brakowało wystarczającej rozgrzewki przed startem, powinno być większe nawet o 10 uderzeń serca. Dalej szybko, ale z wyczuciem przez las, bo w wąskich ścieżkach kryły się zdradliwie śliskie korzenie, a cały czas padało. Z przodu już tych dwóch od któregoś zakrętu nie widziałem, ciężko było określić stratę do nich, przy ciągłym kontrolowaniu nawierzchni. Za to z konieczności, ciągle pilnowałem bezpiecznego dystansu od goniącego peletoniku. Końcówka - część po piaszczystej ścieżce i betonowe płyty z dwoma progami zwalniającymi oraz dziurami mogącymi wyrwać koło z roweru i spowodować lot kaskaderski.
Dojazd do mety © pjoz

Ale to już tylko 300m do mety i z niedowierzaniem wjeżdżam trzeci! Dojeżdża reszta teamu gdzieś w połowie stawki - nieźle jak na debiut. Nie ukrywam szczęścia, mówię: "mamy pudło" - byłem trzeci! Radość była w teamie wielka, bo nie dość, że zrobiliśmy na wszystkich wrażenie wspaniałymi strojami w barwach firmy, to wracamy z medalem.
Mam medal - brąz © pjoz


Za rok wrócimy powalczyć znowu!

Przebieg jazdy z tracków poniżej. (Kliknij w ikonkę Motoactv)

Dzień 1 trasy:

Wyścig z objazdem trasy w dzień drugi:

Dzień 2 trasy po wyścigu i obiedzie: