Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pjoz z miasteczka Pszczółki. Mam przejechane 3884.00 kilometrów w tym 2018.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.31 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pjoz.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:110.00 km (w terenie 70.00 km; 63.64%)
Czas w ruchu:12:37
Średnia prędkość:8.72 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Suma podjazdów:2000 m
Maks. tętno maksymalne:185 (100 %)
Maks. tętno średnie:145 (78 %)
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:110.00 km i 12h 37m
Więcej statystyk
  • DST 110.00km
  • Teren 70.00km
  • Czas 12:37
  • VAVG 8.72km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRmax 185 (100%)
  • HRavg 145 ( 78%)
  • Podjazdy 2000m
  • Sprzęt Magnum Destiny
  • Aktywność Jazda na rowerze

Izerska Wielka Wyrypa 2013 - Lwówek Śląski

Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 21.08.2013 | Komentarze 0

Po maratonie na Jasną Górę z Tczewa 15 dni pielgrzymowania w upałach, zmasakrowanych stopach, krótkim odpoczynku w Szklarskiej porębie nadszedł czas startu na Pogórzu Izersko Kaczawskim.
Pod znakiem buszowania w krzakach i górskimi podjazdami minęła IWW 2013. Większa część trasy przejechana z Troll Team z dwoma Leszkami, niestety bez Krzyśka. Dalsza część od Marczowa już indywidualnie, niestety przyszło mi tankować wodę u gospodarzy kilka razy bo nie mogłem się nawodnić i nie goniłem już kolegów, wybrałem własny wariant, jak się okazało skuteczny choć szybkości już dawno w nogach nie było. Nawet dłuższa regeneracja we Wleniu na rynku z podjadaniem i piciem nie pomogła na zbyt wiele.
Szkoda, że taka niedyspozycja fizyczna mnie dopadła, zabrakło wody, sił, a skurcze podudzia wnet mnie na podjeździe z roweru zwaliły. Tym sposobem zaliczona połowa trasy z grubą nadwyżką km (po analizie ok.110 km wyszło zamiast 75), w górę ok. 2000m - strasznie nieoptymalnie. Dalsza męka nie miała już sensu, na stronę wschodnią już nie wyjechałem, w świetle powrotu na jedzonko i spanie w hotelu u boku żonki. Ogólnie fajnie zorganizowana impreza, targanie rowera przez pół km w górę i buszowanie w pokrzywach, jeżynach i na skałach w krzaczorach dawało pikanterii, zwłaszcza na OS-ie! Lokata 44/56 słaba ale walczyłem.
Brak odpowiedniej ilości odpoczynku ok.3h snu przed startem, jakości żarcia pielgrzymkowego dał się we znaki w postaci ogólnego spadku formy. No i brak treningów - przez ostatnie 3 tyg. nie siedziałem w siodle, poza tym nie cierpię takich temperatur, o ile rano było ok ~12st.C to później już nie do zniesienia. Ale co tam, uwielbiam góry - szkoda, że są tak daleko. Chyba trzeba dalej pokatować Bieszczady Północy (TPK), coby wyrobić formę górską.
Większe zwiechy na PK4, gdzie musieliśmy zmienić stronę dojazdu do PK, bo niestety widoczne na mapie ścieżki polno leśne okazały się za trudne do przebycia i zbyt czasochłonne. Dość długo też zajęło dotarcie do punktów na OS-ie. A totalną wpadką był Pk10, bo był pod nosem i go nie zauważyliśmy, nie mając pewności czy jesteśmy na właściwej ścieżce, przez co zmarnowaliśmy dużo czasu na odmierzanie się ponowne od Marczowa.
Udało się ukończyć pętlę zachodnią z OS-em na którym były 2 PK dość trudne do zdobycia.
Najlepszy zawodnik Piotr Buciak w 12h15m objechał dwie pętle, czas miażdżący jak dla mnie, nie dość że szybko musiał śmigać to i chyba bez błędów nawigacyjnych się obył.

Mapka z przejazdu pętli zachodniej