Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pjoz z miasteczka Pszczółki. Mam przejechane 3884.00 kilometrów w tym 2018.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.31 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pjoz.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:170.00 km (w terenie 100.00 km; 58.82%)
Czas w ruchu:12:03
Średnia prędkość:14.11 km/h
Maksymalna prędkość:45.00 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:170.00 km i 12h 03m
Więcej statystyk
  • DST 170.00km
  • Teren 100.00km
  • Czas 12:03
  • VAVG 14.11km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Magnum Destiny
  • Aktywność Jazda na rowerze

Harpagan 41 - Lipnica

Sobota, 16 kwietnia 2011 · dodano: 02.09.2011 | Komentarze 0

Lipnica, pierwszy rajd w życiu na orientację. Przygotowanie od marca w różnych warunkach 1500km. Zobaczymy na ile mnie stać. W bazie poznałem Tomka i Krzyśka, stałych bywalców Harpagana. Przygarnęli mnie, nie chciałem próbować w pojedynkę bez doświadczenia w rajdach orientacyjnych. Teren dość piaszczysty, z rana przymrozek, później do +15-tu stopni. Po 70km okazało się, że studnia z płynami się wyczerpała, kiełbacha za słona była i coś by się innego zjadło. Kolega z Bytowa co się do nas dołączył też odczuł brak kalorii. Ja po 80km padłem na trawie i miałem 1min. odlot, Tomka słyszę: jedziesz? bo my stygniemy, a czasu nie ma, odpoczniesz w bazie. Wstałem i dalej jazda, zatankowaliśmy w lesie z węża ogrodowego u uprzejmego mieszkańca. Długie i szybkie asfalty po 110km osłabiły kolegę z Bytowa, zjechał do sklepu odłączając się od nas. Ciekawe, że po terenie leśnym nas wyprzedzał, a asfaltem wymiękł, jazda wytrzymałościowa go wykończyła. No cóż oleju w głowie zabrakło - kanapek zapomniał wziąć, komórkę gdzieś zgubił i tylko z bidonem się wybrał.
Końcówka była zniechęcająca 3x podjazd pod górę z różnych stron i brak zdobytego punktu. Po drodze 2 kolejnych też się nie udało znaleźć. Czas się kończył niemiłosiernie. Postanawiamy jak najszybciej do asfaltu się dostać i gnać do bazy. No i odeszli mi za zakrętem, straciłem orientację, zanim zlokalizowałem się ponownie na mapie oni gnali nie patrząc na mnie. Jak się okazało mieli 2 min. w plecy, a ja 3 min. Dojechałem szczęśliwy, że ukończyłem rajd z dość dobrym wynikiem 15/20 pkt. Koledzy odpoczywali i patrzeli jak wjeżdżam, wiwatując też mój pierwszy sukces rajdowy oklaskami.
Odpoczynek był bardzo wskazany, czekolada nie pomagała na często i boleśnie łapiące skórcze, dopiero po browarze wszystko minęło. Leżąc w śpiworku na sali sportowej w szkole odsłuchałem ogłoszenia wyników i wręczenia nagród dla najlepszych. Później to już tylko twardy sen do rana i szczęśliwy powrót pięknego słonecznego poranka w niedzielę.
To było połknięcie bakcyla, resetowanie organizmu na rajdach okazało się celem na najbliższy czas.