Info
Ten blog rowerowy prowadzi pjoz z miasteczka Pszczółki. Mam przejechane 3884.00 kilometrów w tym 2018.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.31 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 5890 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Luty2 - 0
- 2013, Wrzesień2 - 0
- 2013, Sierpień1 - 0
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec1 - 0
- 2013, Maj2 - 2
- 2013, Kwiecień1 - 2
- 2012, Grudzień1 - 1
- 2012, Październik1 - 0
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Czerwiec2 - 1
- 2012, Maj1 - 0
- 2012, Kwiecień1 - 0
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 0
- 2011, Grudzień4 - 1
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień3 - 0
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Lipiec3 - 0
- 2011, Czerwiec3 - 0
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień1 - 0
- DST 40.00km
- Teren 25.00km
- Czas 04:18
- VAVG 9.30km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Magnum Destiny
- Aktywność Jazda na rowerze
Żukowo - Jar Raduni - Kartuzy - Żukowo
Niedziela, 31 lipca 2011 · dodano: 15.09.2011 | Komentarze 0
Postanowiliśmy wybrać się z Żonką na rowery po lesie. Z mojej propozycji wypadł szlak Jarem Raduńskim od Żukowa. Rowery zapakowane na dach samochodu i jedziemy do Bytowa. Aha - dzieci u babci, więc można trochę czasu spędzić w końcu razem bez krzykaczy.
Znaleźliśmy jakiś parking naprzeciw stacji benzynowej w Żukowie i przygotowaliśmy się do jazdy. Oo lokalnych ludków dowiedzieliśmy się,że szlak którym zamierzamy zmierzać rowerami jest szlakiem pieszym i na rowery się za bardzo nie nadaje. No ale nie rezygnujemy z planu.
Z asfaltu wkrótce dojeżdżamy do Rutki gdzie znajduje się elektrownia wodna z jedna z wielu w tych rejonach Kaszub.Rutki elektrownia wodna
© pjozRutki elektrownia wodna - śluza
© pjoz
Początkowo trasa spokojna, teren uprzejmy dla rowerów. Ale po przejściu przez most kolejowy nad Radunią las zaczyna się zagęszczać i tak już zostało przez dłuższy czas.
A po drodze rosły śliczne grzybki.Grzybki na szlaku
© pjoz
Po drodze niesamowite widoki powalonych drzew i dzikiej natury. Rowery trzeba w wielu miejscach przepychać pod i nad kłodami i krzakami. Jak w buszu.
Moja Dorotka dzielnie daje radę, czasami tylko muszę jej pomagać przerzucić rower. Przez myśl przychodzi - gdzie myśmy się wpakowali? Jest duszno zalewamy się potem, bo nasze rowery do lekkich nie należą, a jazdy na tym odcinku jest mało.Powalone drzewo w Jarze Raduni
© pjoz
A teraz kawałek bez przeszkódDzielna Bikerka
© pjoz
I znowu przeszkodyPrzeprawa pod zwalonymi drzewami
© pjoz
Oj mizernie facet wyglądasz - co za wymuszony uśmiech (nie dało ukryć się zmęczenia).Biker nad Jarem Raduni
© pjoz
W końcu postanawiamy się wydostać z buszu w kierunku przebiegających powyżej jaru torów kolejowych, trzeba by coś pojeździć.
Przy torach lądujemy w pobliżu wiaduktu kolejowego i stacji kolejowej Babi Dół.
Dalej trochę grząskich piachów i w kierunku Mezowo-Burchadztwo-Kartuzy leśnymi i polnymi szlakami. Wstyd się przyznać ale w pewnym momencie ugrzęzłem w piachu a Dorotka śmiga dalej - widać technika jazdy całkiem niezła i wcale nie trzeba ostro cisnąć. Przejeżdżamy przez kolejny mostek tym razem górą i spoglądamy na ludzi przy kolejnej stacji kolejowej zamieszkujących stary rozpadający się budynek PKP.
O zaczął się asfalt. Poniżej widok na Mezowo i włości z zameczkiem (chyba hotelik) w oddali.Mezowo w oddali
© pjoz
Dalej polną drogą i znów w las przed Kratuzami. Droga polna fajna, dalej w okolicy Mezowa długi wyczerpujący podjazd po zaczynającej się leśnej dróżce z okolic Mezowa, ścieżka pokryta naturalnymi przeszkodami - kamienie wypłukana gleba i korzonki. Oj zaczęły się podjazdy i zjazdy. Dorotka trochę z tyłu, czekam na nią na górce, a przy okazji znalazło się pożywienie - jabłka.
Jemy jabłuszka i dalej. Po cięższych podjazdach po lesie zjeżdżamy i trochę schodzimy w stronę jeziora. Ale frajda - trochę wody coby się opłukać, tutaj mały odpoczynek. Podjadamy sobie żurawinę suszoną i dalej w drogę, teraz to już jedna górka została i wypadamy w Bytowie na asfalcie.Relaks nad wodą przed Bytowem
© pjoz
Teraz to już postanawiamy wrócić asfaltem do Żukowa i tak robimy. Po drodze jeszcze relaksik.Siesta na przystanku autobusowym
© pjoz
Dojeżdżamy do znajomej stacji benzynowej, zakupujemy coś zimnego do picia, batoniki i idziemy na kawę.
Bardzo fajna wycieczka, którą miło wspominam, a żonce też się podobało mimo mojej obawy, że ten początkowy, wyczerpujący etap trasy zniechęci nas obojga.
Trudniejszy fragment trasy