Info
Ten blog rowerowy prowadzi pjoz z miasteczka Pszczółki. Mam przejechane 3884.00 kilometrów w tym 2018.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.31 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 5890 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Luty2 - 0
- 2013, Wrzesień2 - 0
- 2013, Sierpień1 - 0
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec1 - 0
- 2013, Maj2 - 2
- 2013, Kwiecień1 - 2
- 2012, Grudzień1 - 1
- 2012, Październik1 - 0
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Czerwiec2 - 1
- 2012, Maj1 - 0
- 2012, Kwiecień1 - 0
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 0
- 2011, Grudzień4 - 1
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień3 - 0
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Lipiec3 - 0
- 2011, Czerwiec3 - 0
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień1 - 0
- DST 85.00km
- Teren 85.00km
- Czas 10:00
- VAVG 8.50km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Magnum Destiny
- Aktywność Jazda na rowerze
Bieszczady Alpejczyk 2012
Piątek, 14 września 2012 · dodano: 26.10.2012 | Komentarze 0
Na Polski Branży Gazowniczej i Naftowej w Rowerach Terenowych o Puchar Prezesa PGNiG S.A. zostaliśmy wytypowani z kolegą z naszej firmy przez Dyrektora.
Baza w Czarnej k/Ustrzyk w Perle Bieszczadów.
Niestety pojechałem nie w pełni sił z chorobą i na antybiotykach, więc mocy nie było.Przygotowanie do jazdy
© pjoz
Przejechaliśmy ze Zbyszkiem rozpoznawczo jakieś 30km w przeddzień jazdy peletonem po Bieszczadach. To był m.in. czas na zdjęcia, a była jak się okazało wtedy najlepsza pogoda przez te kilka dni, temp. ok. 20 st. Z wycinkami map z Alpejczyka pojeździliśmy po szutrach, błocku i asfaltach robiąc sobie fotki.
Wjechaliśmy i wdrapaliśmy się z rowerem na Ostre 763m n.p.m.
Nie wszędzie dało się jechać, trakt był częściowo dla koni i gleba była zryta końskimi kopytami, do tego masa korzeni. A zjazd drugą stroną z Ostrej był jeszcze lepszy - droga z wyrębu drzewa wyorana ciągnikiem w głębokim błocie.
Ale to wszystko fajnie się wspomina.
Tu kilka fotek:Pierwszy zrzut z konia
© pjozDroga na szczyt Ostrej
© pjozNa szczycie Ostrej 763 m n.p.m.
© pjozPowrót z Ostrej
© pjozPrzykleiło się
© pjoz
Jak już dojechaliśmy do asfaltu i zlokalizowaliśmy się w terenie, objechaliśmy jeszcze teren kopalni ropy naftowej w Czarnej. Naprawdę ciekawe miejsce.Kopalnia ropy w Czarnej
© pjoz
Następny dzień to 55km w terenie zwiedzanie rowerem w peletoniku, w miłym towarzystwie kolegów z branży naftowo-gazowniczej. Jazda raczej rekreacyjna z przystankami na poczęstunek i zdjęcia. Kociołki do wypalania drzewa w Bieszczadach
© pjoz
Najtrudniejsze okazały się dla mnie i Zbyszka podjazdy asfaltem długości do 10km i to nieraz z nachyleniem 20-30% bez przerwy.
Nie obyło się bez lądowania. Ja zaliczyłem glebę przez 2 dni 3 razy. Raz na zjeździe w błocie, drugi raz wkleiło mi się przednie koło zassane przez błoto. Trzeci raz na szutrze przy 40km/h wyrzuciło mnie na zjeździe na wirażu na mokrą trawę i poleciałem przez kierownicę prosto do rowu a nade mną rower leciał. Bark czułem potłuczony niesamowicie, bolał jeszcze przez kilka tygodni. Na szczęście jeździć się jakoś jeszcze dało. Gorzej zmasakrował się Zbyszek, bo z obtłuczonym mięśniem uda kilka razy był później u chirurga.
W sobotę wyścig MTB 7km sprintem po szutrach. Start o 9-tej chłodno troszkę i deszczowo. Niestety choroba dała mi się we znaki, poza tym chyba brak kondycji na kilkukilometrowym podjeździe też.Przed startem sprint 7km
© pjoz
Po 3km podjazdu i jazdy na 4-tej pozycji musiałem zejść z rowera i zrobić kilka kroków bo siły mi odeszły. Jak już przyszło co do czego to śmignęło mnie kilku mocniejszych zawodników. W rezultacie na 25 osób w swojej grupie wiekowej byłem 10-ty na mecie.
Za rok rewanż.