Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pjoz z miasteczka Pszczółki. Mam przejechane 3884.00 kilometrów w tym 2018.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.31 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pjoz.bikestats.pl
  • DST 163.00km
  • Teren 80.00km
  • Czas 12:05
  • VAVG 13.49km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Magnum Destiny
  • Aktywność Jazda na rowerze

Harpagan 42 - Elbląg

Sobota, 15 października 2011 · dodano: 19.10.2011 | Komentarze 0

Tablica startowa Harpagan42 © pjoz


Oczekiwany przez wielu Harpagan nadszedł! Po PreHarpaganie można się domysleć czego można się spodziewać - błota. Wyjechałem wieczorem, do Elbląga mam trochę ponad godzinę jazdy. W bazie okazuje się, że miejsc do zaparkowania mało, znajduję miejsce przy jakimś bloku 200m dalej. Zakładam mapnik, biorę toboły i zasuwam do bazy. Rower oddałem w zamian za kwit na przechowanie w szatniach szkoły i sobie ułożyć legowisko do spania. Spotykam znajomych Trolli i znów jest wesoło. Idziemy odebrać wkrótce n-ry startowe i chipa Sport Ident, przy okazji znajduję dyplom udziału w poprzednim Harpie z Lipnicy.
Pożarłem coś na wieczór i do snu się ułożyłem. Spanie takie sobie bo do rana co niektórzy buszowali.
Rano pobudka i w ogólnym harmiderze szykowanie na start. Jak się okazało padało całą noc i z rana również. Wyglądam na zewnątrz jest ok. 5 stopni ciepła. Zakładam deszczówkę. Udajemy się na boisko przed szkołą gdzie rozdadzą za chwilę mapy. Spotykam Adama i Zbyszka, z którymi później razem pojechaliśmy. Generalnie wiedzieli, że trochę dla nich za bardzo napieram ale się zdecydowali ze mną jechać, ok będzie może trochę weselej.
Dostajemy mapy i początkowo dezorientacja jaki obrać kierunek. Postanowiłem się od razu na Wysoczyznę Elbląską nie pchać, najpierw trochę pozaliczać PK na nizinie - Równina Warmińska i pognać szosą na Tolkmicko gdzie można by było ustrzelić większą ilość grubych PK, a stamtąd z górki wrócić do bazy biorąc co jeszcze możliwe po drodze.
Zaczęliśmy od PK5 (Najniższy punkt w Polsce -1,8m depresja) poszło dość dobrze. Powrót tą samą trasą i jazda na 19 drogą 504, zjazd czerownym szlakiem. Odmierzam się następnie skręt w prawo i jazda. Spotykamy dziewczynę z chłopakiem którzy już tam dość dużo czasu spędzili i nie znaleźli. Droga rozwidlała się w pięciu kierunkach. Kilka razy spoglądaliśmy na mapę i dokładnie odmierzaliśmy azymut. Po naradzie ruszamy dalej, z mopiaru wychodzi mi skręt w lewo, choć brakuje troszkę na liczniku wg mnie. skręcamy i jedziemy jakieś 300m na spodziewany punkt. Niestety nie ma, naradzamy się obłazimy trochę górki a Bażanciarni z obeliskiem Augusta Papau ani widu ani słychu. Wracamy, Adam mówi cofnąć się była jakaś droga, a ja mówię dalej, bo mi na liczniku brakło troszkę. Jakieś 150m dalej byl kolejny skręt, no to znowu ruszam 300m do przodu i to było to, odbijam się a za mną za chwilę dociera Adam i Zbyszek. Wracamy do szosy a bażanty sobie skrzeczą, przy okazji spotykamy Troli jadących na PK. Dalej w planie 17,12,18. No i troszkę zmieniliśmy plan, pojechaliśmy najpierw na 12 (Kwietnik - szczyt górki 172m). Spotykamy po drodze sympatycznego rowerzystę i ruszamy razem, znajdując wkrótce PK.
Harpagan42 - Kwietnik na górce © pjoz

Posilamy się szybko, Adam fotki robi i mykamy dalej na PK18 Weklice wodospad. Trasę pamiętamy z PreHarpa więc idzie dość gładko, choć w końcówce ślizgająć się w błocie zataczamy pętelkę jarami raz w dół jednym raz w górę drugim, bo okazuje się że planowany skręt do wodospadu był jednak trochę wcześniej w odległości zgodnej od faktycznej lini energetycznej, która była też na mapie ujęta. Hamulce to się już skończyły chyba każdemu i regulować resztki klocków trzeba było kilkukrotnie.
Harpagan42 - trasa do wodospadu Weklice © pjoz

W krótce dojeżdzamy, zostawiamy owery na górce i zjeżdżamy na butach do celu. Ale wodospad! - po prostu się błotospad.
Dalej przez wioskę Aniołowo i Kawki mkniemy na PK13, co prawda mapa na dole się kończy ale wygląda tam łatwo dojechać. Droga była dość dobra, trochę polnych szlaków poszło dość gładko choć spora odległość i czasu kosztowało. Na 13-tce Adam kapcia zauważył jak chciał się dopompować, więc czekamy pomagając mu przy zmianie. Tu brak umiejętności serwiswych Adam z brakiem własnej pompki, dziurawą zapasową dętką dał nam duże straty czasowe (zabawa jakieś 30min. conajmniej), a jak już ruszyliśmy to coś jeszcze nie tak z dętką było, bo Adam się co jakiś czas dopompowywał. Postanawiam niestety Adamowi przemówić, że musimy się rozstać i żęby w miarę możności do bazy swoim wariantem jechał. Okazało się później, że wyszedła na tym punktowo nawet lepiej niż my ze Zbyszkiem. Nastawiłem się zaliczyć PK9,14 i zależnie od czasu pozostałego ustalić wariant dalszy. Trasa wydawała się szybka i drogami utwardzonymi taka była, niestety we wiosce Łozy sytuacja zminiła się diametralnie. Od wioski aż do PK9 ciągnęło się niesamowite błoto, trochę dało się ominąć jadąć pastwiskiem, przeskakując przez "pastucha", krowy na szczęście były spokojne. Znalazł się wkrótce las i miała być drabina na skraju. Tylko to nie był ten las a następny, do którego trzeba było polem jechać, a tam błoto jak masło. Na wzniesieniu po jabłuszku sobie zerwaliśmy, soczyste i słodkie dodało otuchy. Spotkaliśmy jeszcze Daniela Śmieję po drodze na PK, trochę pożartowaliśmy z dziewczynami z namiotu i wracając za czyszczenie rowerów się zabraliśmy, bo aż pchać było ciężko.
Harpagan42 - rower na trasie Stygajny © pjoz

Czasu się okazało już nie było wiele więc trzeba było plan skorygować. Pokonaliśmy powrotnie błoto i dalej Szlakiem Kopernikowskim na PK14. Zacząłem żałować swojej decyzji jazdy tak daleko na zachód, nie było już możliwe dotarcie na Tolkmicko, za duża pętla jak na te warunki jezdne i jeszcze tych kilka kłopotów technicznych.
Szlak Kopernikowski jakoś przebrnęliśmy, choć Zbyszek wyraźnie wymiękał po terenie gdzie były w błocie ukryte śliskie kamienie i korzenie + trawa i zarośla gdzie nie gdzie. PK14 Chruściel - wiata przy ścieżce przyrodniczej zaliczona. Następnie w planie możliwe były PK3 przez Stare Siedlisko, Kurowo Braniewskie i dalej przez Młynary w kierunku na Milejewo do bazy, jak się da to PK17 zaliczając. PK3 się udało, nasmarowaliśmy łańcuchy i w drogę. PK17 była wyliczona na styk, byliśmy już 2 km od punktu, i znów pełno błota, dodatkowo wracający rowerzysta z zerwanym łańcuchem. Pytamy jak droga? Jakieś 15 min. co najmniej ostre jazdy w glucie. Trudno, rezygnujemy bo tracąc 5min. do bazy, to tak samo jak byśmy na PK17 w ogóle nie byli. Brak czasu na napieranie po błocie jak poniżej na fotce.
Harpagan42 - po lesie © pjoz

Gnamy czym prędzej do bazy przez Milejewo dalej drogą 504. Oglądam się co jakiś czas za siebie Zbyszek odchodzi, myślę trudno dalej już droga prosta da radę. Zimno odczuwa się już coraz bardziej, pęd wiatru robi swoje na spoconym ciele. Dopędzam jakiegoś wracającego, myśląc że zna drogę powrotną przez miasto, ale niestety on myślał że ja znam. Gadamy chwilę kręcąc, a Zbyszek nas wkrótce dogania resztkami sił, wiedziałem że po asfaltach to najlepiej mu idzie więc się odnalazł. W Elblągu pytamy co niektórych o dojazd do bazy. Niestety światła nas wstrzymują 3 razy (strasznie długie zmiany kolorów), docieramy do bazy z 5min. stratą. Czas miałem wyliczony niestety baz żadnego zapasu na powrót, jest to nauczka.
Ale i tak z zadowoleniem, wracam do bazy na coś ciepłego (grochówka).
Z Trolami omawiamy przebieg jazdy i wpadki jakie się nam zdarzyły. Jeszcze tego samego dnia po krótkim odpoczynku jadę do domu, a po ciemku myję rower póki jeszcze wszystko nie zaschło.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!