Info
Ten blog rowerowy prowadzi pjoz z miasteczka Pszczółki. Mam przejechane 3884.00 kilometrów w tym 2018.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.31 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 5890 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Luty2 - 0
- 2013, Wrzesień2 - 0
- 2013, Sierpień1 - 0
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec1 - 0
- 2013, Maj2 - 2
- 2013, Kwiecień1 - 2
- 2012, Grudzień1 - 1
- 2012, Październik1 - 0
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Czerwiec2 - 1
- 2012, Maj1 - 0
- 2012, Kwiecień1 - 0
- 2012, Luty2 - 0
- 2012, Styczeń2 - 0
- 2011, Grudzień4 - 1
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień3 - 0
- 2011, Sierpień1 - 0
- 2011, Lipiec3 - 0
- 2011, Czerwiec3 - 0
- 2011, Maj1 - 0
- 2011, Kwiecień1 - 0
- DST 180.00km
- Teren 100.00km
- Czas 14:45
- VAVG 12.20km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Magnum Destiny
- Aktywność Jazda na rowerze
Izerska Wielka Wyrypa 2011 Zaręba k/Lubania
Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 26.08.2011 | Komentarze 0
Piękne tereny. Zmasakrowałem się jak należy. Nowy łańcuch zerwany, wyrypka na glebę. Nieplanowane zanurzenie w wodzie po kolana. 180km w czasie 14:45 po Izerach, trochę jazdy przez Czechy. Pozycja na liście wyników gdzieś w środku, konkretnie 26 na 48. Wspaniała współpraca z Przyjaciółmi - Troll Team. Odnalezionych 20pkt na 31 możliwych. Hardcorowy powrót do bazy ok. 25km jazdy na maksie. Makaronik, browarek, zimny prysznic i karimata. Super!!!
- DST 40.00km
- Teren 25.00km
- Czas 04:18
- VAVG 9.30km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Magnum Destiny
- Aktywność Jazda na rowerze
Żukowo - Jar Raduni - Kartuzy - Żukowo
Niedziela, 31 lipca 2011 · dodano: 15.09.2011 | Komentarze 0
Postanowiliśmy wybrać się z Żonką na rowery po lesie. Z mojej propozycji wypadł szlak Jarem Raduńskim od Żukowa. Rowery zapakowane na dach samochodu i jedziemy do Bytowa. Aha - dzieci u babci, więc można trochę czasu spędzić w końcu razem bez krzykaczy.
Znaleźliśmy jakiś parking naprzeciw stacji benzynowej w Żukowie i przygotowaliśmy się do jazdy. Oo lokalnych ludków dowiedzieliśmy się,że szlak którym zamierzamy zmierzać rowerami jest szlakiem pieszym i na rowery się za bardzo nie nadaje. No ale nie rezygnujemy z planu.
Z asfaltu wkrótce dojeżdżamy do Rutki gdzie znajduje się elektrownia wodna z jedna z wielu w tych rejonach Kaszub.Rutki elektrownia wodna
© pjozRutki elektrownia wodna - śluza
© pjoz
Początkowo trasa spokojna, teren uprzejmy dla rowerów. Ale po przejściu przez most kolejowy nad Radunią las zaczyna się zagęszczać i tak już zostało przez dłuższy czas.
A po drodze rosły śliczne grzybki.Grzybki na szlaku
© pjoz
Po drodze niesamowite widoki powalonych drzew i dzikiej natury. Rowery trzeba w wielu miejscach przepychać pod i nad kłodami i krzakami. Jak w buszu.
Moja Dorotka dzielnie daje radę, czasami tylko muszę jej pomagać przerzucić rower. Przez myśl przychodzi - gdzie myśmy się wpakowali? Jest duszno zalewamy się potem, bo nasze rowery do lekkich nie należą, a jazdy na tym odcinku jest mało.Powalone drzewo w Jarze Raduni
© pjoz
A teraz kawałek bez przeszkódDzielna Bikerka
© pjoz
I znowu przeszkodyPrzeprawa pod zwalonymi drzewami
© pjoz
Oj mizernie facet wyglądasz - co za wymuszony uśmiech (nie dało ukryć się zmęczenia).Biker nad Jarem Raduni
© pjoz
W końcu postanawiamy się wydostać z buszu w kierunku przebiegających powyżej jaru torów kolejowych, trzeba by coś pojeździć.
Przy torach lądujemy w pobliżu wiaduktu kolejowego i stacji kolejowej Babi Dół.
Dalej trochę grząskich piachów i w kierunku Mezowo-Burchadztwo-Kartuzy leśnymi i polnymi szlakami. Wstyd się przyznać ale w pewnym momencie ugrzęzłem w piachu a Dorotka śmiga dalej - widać technika jazdy całkiem niezła i wcale nie trzeba ostro cisnąć. Przejeżdżamy przez kolejny mostek tym razem górą i spoglądamy na ludzi przy kolejnej stacji kolejowej zamieszkujących stary rozpadający się budynek PKP.
O zaczął się asfalt. Poniżej widok na Mezowo i włości z zameczkiem (chyba hotelik) w oddali.Mezowo w oddali
© pjoz
Dalej polną drogą i znów w las przed Kratuzami. Droga polna fajna, dalej w okolicy Mezowa długi wyczerpujący podjazd po zaczynającej się leśnej dróżce z okolic Mezowa, ścieżka pokryta naturalnymi przeszkodami - kamienie wypłukana gleba i korzonki. Oj zaczęły się podjazdy i zjazdy. Dorotka trochę z tyłu, czekam na nią na górce, a przy okazji znalazło się pożywienie - jabłka.
Jemy jabłuszka i dalej. Po cięższych podjazdach po lesie zjeżdżamy i trochę schodzimy w stronę jeziora. Ale frajda - trochę wody coby się opłukać, tutaj mały odpoczynek. Podjadamy sobie żurawinę suszoną i dalej w drogę, teraz to już jedna górka została i wypadamy w Bytowie na asfalcie.Relaks nad wodą przed Bytowem
© pjoz
Teraz to już postanawiamy wrócić asfaltem do Żukowa i tak robimy. Po drodze jeszcze relaksik.Siesta na przystanku autobusowym
© pjoz
Dojeżdżamy do znajomej stacji benzynowej, zakupujemy coś zimnego do picia, batoniki i idziemy na kawę.
Bardzo fajna wycieczka, którą miło wspominam, a żonce też się podobało mimo mojej obawy, że ten początkowy, wyczerpujący etap trasy zniechęci nas obojga.
Trudniejszy fragment trasy
- DST 170.00km
- Teren 100.00km
- Czas 13:15
- VAVG 12.83km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Magnum Destiny
- Aktywność Jazda na rowerze
Wielkopolska Szybka Setka - Pobiedziska 2011
Sobota, 16 lipca 2011 · dodano: 26.08.2011 | Komentarze 0
Start godz. 24:00. Sprawdzanie wyposażenia obowiązkowego na starcie - w tym apteczek. Pierwsza zmyłka na początku - wyprowadzili nas w pole pod eskortą Policji, niby do pierwszego punktu. Wszyscy zgłupieli nie spojrzał nikt na mapę. Sporo czasu zajęło spozycjonowanie się. Ciepełko było. Kolejna zwiecha Pkt15 przestawiony jakieś 200m dalej niż wynikało to z mapy - organizator przyznał się do błędu, ale udało się odnaleźć - sam wpadłem na niego buszując po lesie. Później za dnia to już ciepło było nawet skwar. Udało się zaliczyć wszystkie PK z w miarę dobrym czasem. To mój pierwszy taki sukces z ekipą Troll Team.
- DST 140.00km
- Teren 70.00km
- Czas 11:30
- VAVG 12.17km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt Magnum Destiny
- Aktywność Jazda na rowerze
Azymut Orient (Kujawia) - WIęcbork 2011
Sobota, 2 lipca 2011 · dodano: 02.09.2011 | Komentarze 0
Więcbork, na Kujawach za Sępólnem Krajeńskim. Tam zapoznałem paczkę Troll Team, Moniką i Darka z Bułgarskiego Centrum. Pogoda deszczowa, start opóźnia się, wylosowałe m nr startowy 13 (pech czy szczęście to się okaże), organizator na ostatnią chwilę drukuje mapy, kiepskiej jakości, niewyraźne, źle wyskalowane. Deszcz je rozmiękcza przy przekładaniu. Błocko było powodem kłopotów z tylną przerzutką, dostała Ghosta w prezencie. Łańcuch skakał góra dół. Po kilku km uspokoiło się. Deszcz zalał nadajnik impulsów licznika, no i przestał liczyć, trzeba było tylko na kolegów liczyć i mój trochę od nich lepszy wzrok. PK11 - opis był do kitu, pkt umieszczony gdzie indziej - nie znaleźliśmy mimo przeszperania wszystkich krzaczorów (strata 1h). Dalej przez pole w wodzie i błocie - niezła jazda. Poźniej gdzieś na asfalcie kolegów zgubiłem, za bardzo mnie nogi poniosły. Próba szukania punktów bez licznika okazała się nieskuteczna, więc postanowiłem do bazy asfaltem wrócić. Powoli noc się kończy, ale pada ciągle z małymi przerwami. Końcówkę przed bazą spotykam Monikę i Darka. Za przyzwoleniem dołączam się do nich, żeby jeszcze choć jeden punkt zaliczyć.
Udało się. Wracamy do bazy podsumowując imprezę po odrodze.
Zjadłem kiełbaskę i makaron, krótki odpoczynek i jazda samochodem do córki w odwiedziny na kolonię - 100km jazdy. Dojechałem - czas na sen.
- DST 23.00km
- Teren 15.00km
- VMAX 35.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Magnum Destiny
- Aktywność Jazda na rowerze
Włocławek
Czwartek, 16 czerwca 2011 · dodano: 15.09.2011 | Komentarze 0
Całkiem ciekawa wycieczka w terenie. Zaliczone 2 mosty przez Wisłę, częściowo jazda zarośniętym brzegiem, tama we Włocławku, okolice Szpetala, tereny leśne.
- DST 31.00km
- Teren 15.00km
- Czas 03:43
- VAVG 8.34km/h
- VMAX 49.90km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Magnum Destiny
- Aktywność Jazda na rowerze
Huta Palędzka - Dolina Rzeki Gąsawy - Mogilno
Środa, 15 czerwca 2011 · dodano: 15.09.2011 | Komentarze 0
Jazda po pracy do Malowniczej Doliny Gąsawy, dużo ścieżek leśnych, drogi p.poż. asfaltowe.Dolina Gąsawy - ścieżka dydaktyczna, dobra do treningu jazdy rowerem górskim. Super widoki z góry na rzeczkę płynącą w dolinie, mostek, strome podjazdy, szlaki leśne z dodatkiem korzeni. Powrót asfaltem do Mogilna na nocleg.
Przebieg trasy:
- DST 45.00km
- Teren 15.00km
- Czas 01:55
- VAVG 23.48km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Magnum Destiny
- Aktywność Jazda na rowerze
Ryn - Mikołajki - Tałty dookoła
Czwartek, 9 czerwca 2011 · dodano: 14.09.2011 | Komentarze 0
W ramach dodatkowej rozrywki,gdy większość uczestników konferencji w Rynie spała, lub jeszcze balowała, wstałem sobie o 3.00 w nocy (widniało powoli) i zacząłem się szykować na przejażdżkę dookoła jeziora Tałty.
Kawałek trasy:
- DST 70.00km
- Teren 40.00km
- Czas 06:50
- VAVG 10.24km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Magnum Destiny
- Aktywność Jazda na rowerze
Kaszubska Włóczęga - Leśniczówka Paraszynek Boże Pole Małe 2011
Sobota, 14 maja 2011 · dodano: 02.09.2011 | Komentarze 0
Spotkanie przy leśniczówce Paraszynek Boże Pole Małe. Późno, start ok. 12-tej w południe, ciepło i duszno się zrobiło. Dodatkowymi trudnościami są punkty mylne i stowarzyszone (za jedne jest kara punktowa za drugie połowa punktów). Z Jarkiem znajomym kolegi z pracy i jego paczką Zbyszkiem i Adamem postanawiamy ruszyć razem. Po obmyśleniu trasy zaliczyć chcemy szczyt pobliski Jelenia Góra z wieżą widokową. Nierozgrzane nogi do jazdy odmawiały posłuszeństwa wielu wprawionym kolarzom. Mi na dodatek przerzutka niewyregulowana zbyt dobrze żółwia nie chciała wrzucić przed ciężkim podjazdem, a inni skutecznie blokowali szybsze rozpędzenie rowera, więc musiałem zejść śrubami kręcić. Na domiar wszelkich trudności to jeszcze przyszło po leśnym stromym podejściu po piachu się czołgać z rowerem. W końcu wieża zdobyta, ale jak się później okazało trafiliśmy punkt stowarzyszony, właściwy był gdzieś obok. Dalsza jazda wymagała zwolnienia tępa, przynajmniej Jarka, zmuszony był oddech odzyskać.
Ten rajd był moim drugim w życiu więc nawigacji się dopiero uczyłem, a musiałem liczyć na siebie bo koledzy jeszcze bardziej się gubili. W efekcie straciliśmny sporo czasu na błądzenie i szukanie kolejnych punktów, a do tych najfajnieszych widokowo wielu niedotarliśmy wogóle np. Grota Mirachowska ze stop czasem na zwiedzanie, Mirachowo Dwór, Szczelina Lechicka - szkoda wielka.
Fajne okazały się na poligonie wojskowym Zęby Smoka - chyba zasieki przeciwczołgowe.
W jednym z miejsc okazało się że brak jest mostku który na mapie był i przez rzeczkę Łebę płytszym dnem przeprawialiśmy się na drugą stronę wpław. Kawałek dalej była zapora i mostek w remoncie po jesiennych ostatnich zniszczeniach. To przejście zaliczyliśmy w drodze powrotnej.
Z kolegą Jarkiem i jego druhem musieliśmy się pożegnać, postanowili swoim tempem jechać, my ze Zbyszkiem i Adamem ciągniemy dalej. Koło ruin PKP Zakrzewo jeden z rajdowców pochwalił się rozerwaną oponą i dętką. Wypchany bandażami od środka jechał dalej. Szukamy dalej ruin wsi Borek. Spotykamy koleżankę, która nas nieco naprowadza, jak się okazało były tam 3 punkty, prócz właściwego, stowarzyszony i mylny. Udało się namierzyć właściwy. No to wracamy, czas się kończy, może uda się jeszcze po drodze coś zahaczyć. Przy powrocie spotykamy Jarka z kolegą, jadą do punktu z którego wracamy. Podpowiadamy im co nieco. Rwiemy ile się da do bazy. Piachy po jakichś byłych terenach lotniska wojskowego nas męczą nieźle. DOcieramy do leśnej drogi i przyspieszamy, jest z górki, rozpędzamy się 35-40km/h. Trzeba być czujnym korzeni jest gdzie niegdzie wiele i ostrem kamloty. Po drodze wypatrzyłem jeszcze jeden punkt na pobliskim drzewie (całkiem przypadkowo), nawróciłem kolegów co już z przodu byli. Napieramy dalej. Sporo szutrówki po drodze, ale ciśniemy. na końcu 5km jakieś do bazy, mamy 2 warianty do wyboru, jedziemy dłuższą trasą (propozycja Zbyszka) do asfaltu i przyspieszamy. Inny wariant, który ja wybrałem krótszy lecz sporo piachu. Siłą rzeczy gnamy razem, psiocząc na jakość wybranej trasy. Nogi się palą, czasu może zabraknąć. Poginam, kumple za mną znikają za zakrętem, po drodze piechurów mijam powracających. Dotarłem kilka minut przed czasem, za chwilę pojawił się ogonek.
Przejechaliśmy 70km zdobytych połowa PK. Słabo, zważywszy że przy dobrej nawigacji cała trasa miała mieć 70km ze wszystkimi 16-toma punktami.
Za jakiś czas pojawił się Jarek i okazało się, że też oponę popruł na tym kamienistym zjeździe co z Adamem gnaliśmy.
Ogólnie rajd świetnie zaplanowany przez Akademicki Klub GDAKK i to za 10zł. Dodatkowo w cenie kiełbasa z ognicha, kawa, herbata, nagrody rzeczowe losowane. WIELKA POCHWAŁA dla organizatorów.
Rajd dał mi wiele do myślenia co poprawić w swojej nawigacji. Do mistrzów daleko jeszcze.
Fragment trasy :
- DST 170.00km
- Teren 100.00km
- Czas 12:03
- VAVG 14.11km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Magnum Destiny
- Aktywność Jazda na rowerze
Harpagan 41 - Lipnica
Sobota, 16 kwietnia 2011 · dodano: 02.09.2011 | Komentarze 0
Lipnica, pierwszy rajd w życiu na orientację. Przygotowanie od marca w różnych warunkach 1500km. Zobaczymy na ile mnie stać. W bazie poznałem Tomka i Krzyśka, stałych bywalców Harpagana. Przygarnęli mnie, nie chciałem próbować w pojedynkę bez doświadczenia w rajdach orientacyjnych. Teren dość piaszczysty, z rana przymrozek, później do +15-tu stopni. Po 70km okazało się, że studnia z płynami się wyczerpała, kiełbacha za słona była i coś by się innego zjadło. Kolega z Bytowa co się do nas dołączył też odczuł brak kalorii. Ja po 80km padłem na trawie i miałem 1min. odlot, Tomka słyszę: jedziesz? bo my stygniemy, a czasu nie ma, odpoczniesz w bazie. Wstałem i dalej jazda, zatankowaliśmy w lesie z węża ogrodowego u uprzejmego mieszkańca. Długie i szybkie asfalty po 110km osłabiły kolegę z Bytowa, zjechał do sklepu odłączając się od nas. Ciekawe, że po terenie leśnym nas wyprzedzał, a asfaltem wymiękł, jazda wytrzymałościowa go wykończyła. No cóż oleju w głowie zabrakło - kanapek zapomniał wziąć, komórkę gdzieś zgubił i tylko z bidonem się wybrał.
Końcówka była zniechęcająca 3x podjazd pod górę z różnych stron i brak zdobytego punktu. Po drodze 2 kolejnych też się nie udało znaleźć. Czas się kończył niemiłosiernie. Postanawiamy jak najszybciej do asfaltu się dostać i gnać do bazy. No i odeszli mi za zakrętem, straciłem orientację, zanim zlokalizowałem się ponownie na mapie oni gnali nie patrząc na mnie. Jak się okazało mieli 2 min. w plecy, a ja 3 min. Dojechałem szczęśliwy, że ukończyłem rajd z dość dobrym wynikiem 15/20 pkt. Koledzy odpoczywali i patrzeli jak wjeżdżam, wiwatując też mój pierwszy sukces rajdowy oklaskami.
Odpoczynek był bardzo wskazany, czekolada nie pomagała na często i boleśnie łapiące skórcze, dopiero po browarze wszystko minęło. Leżąc w śpiworku na sali sportowej w szkole odsłuchałem ogłoszenia wyników i wręczenia nagród dla najlepszych. Później to już tylko twardy sen do rana i szczęśliwy powrót pięknego słonecznego poranka w niedzielę.
To było połknięcie bakcyla, resetowanie organizmu na rajdach okazało się celem na najbliższy czas.